"Duchy we śnie, duchy na jawie" to opowieść o spotkaniu z żyjącymi w interiorze Nowej Gwinei ludźmi Dani. Żyją na granicy światów: cywilizacji współczesnej i tej z epoki kamienia łupanego. Palą swoich zmarłych, rozmawiają z duchami, polują z łukiem i strzałami, które nie mogą zniszczyć piór świętych ptaków i gotują w dołach wygrzebanych w ziemi. Ale widzieli samolot i komputer, a odkąd zawitali do nich misjonarze, nie jedzą swoich wrogów.Żyją na granicy wolności i niewoli, bo Papua - choć pragnie wolności - jest terytorium podległym Indonezji. Żyją na granicy chrześcijaństwa i animizmu, a granica ta przebiega w poprzek ich serc.Żyją w strefie kontaktowej. Trochę we śnie, trochę na jawie. Nie można tam przeniknąć, ale można dotrzeć, chociaż trzeba iść pieszo, wynająć tragarzy, kucharza i przewodnika. Trzeba spać ze świniami, jeść tylko pataty i banany, czasem nawet narysować słownik.To przygodowa opowieść. Nie ma pretensji, żeby cokolwiek wyjaśnić, po prostu opowiada kawałek świata, który trudno zrozumieć, ale do którego warto dotrzeć, żeby nauczyć się kilku spraw o samym sobie.